Miasto jeszcze długo nie otrząśnie się po szokujących wydarzeniach minionej środy. To wtedy na rękach Łukasza K. zatrzasnęły się kajdanki, a Szczecinek lotem błyskawicy obiegła wiadomość, że ten 32-letni wojskowy kierowca omal nie zabił maleńkiej Małgosi (imię zmienione), wyładowując na niej swoje chore żądze. Pierwsza reakcja – niedowierzanie – rychło zmieniła się w przerażenie, gdy sąsiedzi zboczeńca uświadomili sobie, w jakim niebezpieczeństwie były ich własne dzieci.
– Młodzi, mili, sympatyczni. Do tego śliczne, zadbane dzieci. On wydawał się być ideałem ojca i męża – mówi jedna z sąsiadek rodziny K. - Zarabiał, po pracy jeszcze wychodził z dziećmi na spacer, do piaskownicy. Nie chcę nawet myśleć o tym, że ta cudowna rodzina, którą miał, była tylko dla kamuflażu. Jeśli tak, to udało mu się oszukać wszystkich.
Kolejna mieszkanka tego samego bloku mówi wprost. – Mieszkaliśmy obok pedofila. Nasze dzieci bawiły się w jednej piaskownicy. Odwiedzały się. Byłam przekonana, że w domu sąsiadów nic złego im nie grozi...
Zobacz też: Mieszkaniec Dolnego Śląska zgwałcił 12-letnią córkę sąsiadów? Mężczyzna trafił do aresztu
W piątek Łukasz K. usłyszał w Prokuraturze Rejonowej w Szczecinku zarzut zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem 13-miesięcznej Małgosi. Sąsiedzi powierzyli maleństwo jego żonie, która czasami dorabiała jako opiekunka dzieci. Nieszczęsna, wyszła na chwilę z domu i wtedy to się stało.
Jeszcze tego samego dnia zwyrodnialec trafił do aresztu śledczego w Zakładzie Karnym w Czarnem, jednego z najcięższych więzień w Polsce, gdzie kary odsiadują recydywiści i najgorsi przestępcy. Tu, według nieoficjalnych informacji, czekać będzie na wyrok w pojedynczej celi, bez kontaktu z innymi osadzonymi. Grozi mu 15 lat więzienia. Jego żonie, za narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia dziecka, nad którym sprawowała opiekę – 5 lat.