Gorący czerwiec, potem kilkanaście dni ochłody , trochę deszczu i powrót słonecznej pogody jak widać to wystarczyło, by darłowskie lasy zaroiły się od grzybów. I to już w lipcu, mimo że sezon zwykle zaczyna się we wrześniu. – Tym, że prawdziwki wręcz wychodzą nam naprzeciw, że nie musimy ich szukać byliśmy zaskoczeni. Gdzie się nie spojrzeliśmy, były grzyby. Tego się nie spodziewaliśmy. Do domu wróciliśmy z pełnymi siatami – mówi Inez Marciniak.
Zobacz też: Grzyby 2018 - gdzie szukać? Te rejony Polski warto odwiedzić [TO WIDEO]
Rodzina od razu postanowiła, jak zagospodarować te leśne rarytasy. Najmniejsze sztuki trafiły do marynaty, niektóre od razu na talerze w śmietanie albo w jajecznicy. Te większe kapelusze ciągle się suszą, część podgotowanych trafiła do zamrażalnika.