Przypomnijmy, rzeźba zniknęła z przestrzeni miasta pod koniec ubiegłego roku. Jej stan techniczny był fatalny i stwarzał zagrożenie. Naprawa była bezcelowa, gdyż wszelkie próby sklejenia pękającej rzeźby kończyły się powstawaniem jeszcze większych szczelin.
Podczas ostatnich konsultacji społecznych dotyczących przyszłości al. Wojska Polskiego i najbliższej okolicy, zostały przeprowadzone także badania ankietowe. Ich wyniki jednoznacznie wskazują, że mieszkańcy chcą powrotu Frygi na plac Zamenhofa. 84 procent badanych powiedziało "tak" dla rzeźby, przeciwko było 14 procent respondentów i jedynie 2 procent wyraziło opinię obojętną.
Wśród zwolenników rzeźby Maurycego Gomulickiego znalazł się także biznesmen ze Szczecina, który darzy to miejsce ogromnym sentymentem, gdyż wychował się na ulicy Bogusława. Przedsiębiorca postanowił więc ufundować dla miasta nową Frygę, wykonaną z innego, bardziej trwałego materiału, niż ten, który został wykorzystany do pierwotnej wersji rzeźby. Nowa zostanie wykonana z trwałego tworzywa odpornego na warunki atmosferyczne i uszkodzenia fizyczne - takiego samego, z jakiego wykonana jest m.in słynna rzeźba Myszki Miki w Disneylandzie.
Darczyńca pragnie pozostać anonimowy i obiecał, że pokryje koszt stworzenia i montażu nowej rzeźby. Jej koszt, ze względu na droższe materiały, będzie nieco wyższy niż w przypadku pechowego pierwowzoru i wyniesie około 450 tysięcy złotych. W tym przypadku jednak miasto nie zapłaci ani złotówki.
Nowa Fryga ma być gotowa jeszcze przed planowanym na sierpień finałem regat The Tall Ships Races 2017, który odbędzie się w Szczecinie.
AKTUALIZACJA:
Powyższa informacja to tylko nasz żart primaaprilisowy. Niestety nic nie wskazuje na to, żeby Fryga wróciła na plac Zamenhofa. Przepraszamy, jeśli rozczarowaliśmy zwolenników żółto-czerwonej rzeźby.