Pan Janusz zgłosił się na policję, aby wyjaśnić problem. Tam dyżurny sprawdził, że w dwóch systemach wszystko było w porządku, a w trzecim rzeczywiście pokazywało, że mężczyzna stracił prawo jazdy za przekroczenie prędkości. Kierowca zgłosił awarię do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. - Wożę te wszystkie zgłoszenia ze sobą w samochodzie, żeby w razie kontroli policji je okazać, ale nie wiem, czy mi to w czymś pomoże - mówił w programie Uwaga mężczyzna. - Gdyby przydarzyła się kolizja z moim udziałem, w sytuacji gdy teoretycznie nie mam prawa jazdy, mógłbym mieć z tego powodu poważne problemy. Zapewne żaden ubezpieczyciel nie zapłaciłby za szkody - dodaje. Problem rozwiązała dopiero interwencja reporterki Uwagi.
- Po zalogowaniu do aplikacji widzę, że mam znów prawo jazdy. Niesamowite jest to, że potrzeba telewizji, żeby załatwić sprawę od ręki. Gdybym tak dzwonił co miesiąc, pewnie by się to ciągnęło dłużej – uważa pan Janusz. Rzecznik Centralnego Ośrodka Informatyki twierdzi, że interwencja telewizji nie miała wpływu na rozwiązanie problemu.
Czytaj też: Jarocin. Zmasakrował na drodze piękną Agatę. 19-latek kierujący BMW z zarzutami!