Do zdarzenia doszło w ubiegłą sobotę. Działacz PiS i były radny Janusz Jagielski został zaatakowany przez mężczyznę podczas roznoszenia ulotek wyborczych Joachima Brudzińskiego.
Przeczytaj również: Odszkodowanie dla Arkadiusza Kraski? "To nie temat na dzisiaj"
Polecany artykuł:
Napastnik został zatrzymany, a sprawa szybko przybrała charakter polityczny. "Nawet największe polityczne zacietrzewienie nie może usprawiedliwiać agresji i nienawiści wobec kogokolwiek" - pisał minister Joachim Brudziński na Twitterze. Wtórowała mu wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek, która napisała, że to "kolejny brutalny atak na przedstawiciela PIS. Taktyka KE totalnej wojny przynosi tragiczne efekty". Okazało się jednak, że był to chuligański wybryk, który z polityką miał niewiele wspólnego.
Prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt, ale jej wniosek uchylił dzisiaj Sąd Rejonowy w Szczecinie, który uznał że zebrano niezbędne dowody, a mężczyzna przyznał się do winy. Zgodził się również przeprosić i ponieść karę. Grozi mu do 7,5 roku pozbawienia wolności. Postanowienie nie jest prawomocne.