Jeden z mieszkańców Szczecina we wtorkowe popołudnie musiał pilnie skorzystać z toalety. Będąc w podróży i przesiadając się miedzy środkami komunikacji miejskiej postanowił skorzystać z toalety działającej przy pętli Turkusowa. I tu już pojawia się problem bo z działaniem, to nie mam zbyt wiele wspólnego. Mężczyzna wrzucił dwa złote do automatu i wszedł do środka. Po załatwieniu swojej potrzeby fizjologicznej, kiedy już miał wychodzić, okazało się że drzwi są zablokowane. Mężczyzna poszarpał się z drzwiami ale to nic nie dało. Wyjście było jedno - zadzwonić pod numer alarmowy 112, co też pan uczynił. Jak się okazało, dyspozytorka znała problem już wcześniej, bo z uśmiechem w słuchawce powiedziała aby pan się nie martwił, bo za pół godziny drzwi same się otworzą.
Mężczyzna uwięziony w miejskim szalecie postanowił walczyć do końca, i zaczął nawoływać. Usłyszał to jeden z pasażerów, który postanowił pomóc i poszedł do dyspozytorki która aktualnie pracowała na swojej zmianie, ta jednak pomocy odmówiła. Jak powiedziała - nie może opuścić pomieszczenia. Niestety tak się składa że mężczyzna także nie mógł opuścić pomieszczenia. Niby sytuacja taka sama ale "warunki" jakby dużo inne. W końcu po kilkunastu minutach udało się opuścić "nowoczesną technologię".
Dobrze znany polski synonim mówi, iść tam gdzie król piechotą chodzi i to rozumiemy. Pytamy jednak, dlaczego król nie zawsze może piechotą wrócić? Ale na to pytanie powinni odpowiedzieć pracownicy Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie, którzy zarządzają "WC Pułapką".