O nieprzyjemnej sytuacji, która miała miejsce w lesie między Moryniem i Starymi Łysogórkami poinformował lokalny portal chojna24.pl. Pan Łukasz, korzystając z pięknej zimowej pogody, wybrał się z żoną i dziećmi do lasu na kulig, który miał zakończyć się ogniskiem na leśnej polanie. Gdy rodzina zaczęła przygotowywać się do jego rozpalenia, na miejsce przyjechali myśliwi. Z przyczep wyrzucili martwą zwierzynę, łącznie kilkanaście sztuk dzików i jeleni. Łatwo się domyślić, że dla kilkuletnich dzieci był to przerażający widok.
Polowanie było legalne, brali w nim udział także goście z zagranicy. Jednak czy można było zrobić to inaczej, żeby oszczędzić najmłodszym widoku krwi i martwych zwierząt? Dlaczego myśliwi nie uprzedzili piknikujących o swoich zamiarach, tylko w ich obecności wyrzucili swoje "trofea" na śnieg?