Lokalizacja przekazana przez dyżurnego nie była zbyt dokładna, ale po krótkiej penetracji terenu strażnicy odnaleźli wejście z włazem do węzła ciepłowniczego.
- Istotnie, nad wejściem unosiły się kłęby dymu - mówi st. insp. Joanna Wojtach ze szczecińskiej straży miejskiej. - Funkcjonariusze, mimo wielu prób zarówno w postaci nawoływania jak i wejścia do kanału nie byli w stanie stwierdzić obecności człowieka. Duże zadymienie w środku i brak odpowiedniego sprzętu do pracy w takich warunkach, a także konstrukcja samego pomieszczenia, tj. głębokość około 5 metrów i wąskie przejście uniemożliwiły strażnikom dalsze działania poszukiwawcze wewnątrz kanału ciepłowniczego.
W związku z trudną sytuacją na miejsce została wezwana straż pożarna. Strażacy wyposażeni w aparaty tlenowe dokonali przeszukania pomieszczenia i odnaleźli jedną osobę. Był to starszy mężczyzna, do którego jeszcze przed wyciągnięciem na powierzchnię strażnicy miejscy wezwali pogotowie ratunkowe.
- Po krótkich zabiegach ratunkowych mężczyzna odzyskał "mowę", co prawda bełkotliwą, bo spowodowaną upojeniem alkoholowym - dodaje Joanna Wojtach.
Zarówno strażacy, jak i ratownicy medyczni uznali zasadność działań strażników i ich determinację w poszukiwaniu ewentualnych mieszkańców węzła ciepłowniczego. Dalsze przebywanie w warunkach zadymienia i coraz mniejszej ilości tlenu w powietrzu zagrażało bezpośrednio jego życiu.
Po odmowie z jego strony hospitalizacji, został przewieziony przez strażników do Szczecińskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień do wytrzeźwienia.
Ogień, rozniecony czy też zaprószony przez bezdomnego, został ugaszony przez strażaków, właz natomiast został zamknięty.