"Miasto niemieckich emerytów"
Turyści z Niemiec stanowią spory odsetek zagranicznych turystów odwiedzających Świnoujście. Jednak ten nadmorski kurort jest również coraz bardziej ulubionym celem podróży gości z krajów skandynawskich, a także - dzięki drodze S3 i tunelowi pod Świną - z Czech. Jeszcze kilka lat temu miasto żyło tylko w okresie letnim, obecnie sezon trwa tutaj niemal cały rok. Odwiedzający korzystają nie tylko z uroków lata i pięknej szerokiej plaży, ale także z bogatej oferty ośrodków uzdrowiskowych.
Świnoujście od wielu lat uznawane jest jako "miasto niemieckich emerytów". Coś w tym jest, gdyż to właśnie osoby w podeszłym wieku korzystają z tutejszych sanatoriów i ośrodków spa. Wybierają je m.in. ze względu na niższe ceny i dofinansowania od rządu, czyli tzw. "kury". Wśród gości są też przedstawiciele młodszego pokolenia, którzy szukają przede wszystkim rozrywki i aktywnych form wypoczynku.
"Serdecznie witamy" i "Herzlich willkommen"
Szyldy, tabliczki informacyjne, menu w restauracji w języku polskim, niemieckim i czasem też angielskim, czy podwójne ceny w złotówkach i euro, nie są tutaj niczym dziwnym. Nawet gazetki z Biedronki czy Lidla są dwujęzyczne. U osób zatrudnionych w hotelarstwie czy gastronomii znajomość języka niemieckiego, przynajmniej w stopniu komunikatywnym, jest niemal obowiązkowa.
- Miasto mocno stawia na Niemców. Trudno się dziwić, bo pieniądze, jakie na nich zarabia, nie są małe - mówi w rozmowie z "Wirtualną Polską" jedna z mieszkanek Świnoujścia. - Problemem jest jednak to, że mieszkańcy również muszą płacić za wszystko duże kwoty, takie jak turyści operujący euro.
Drogie życie i "puszczanie hamulców"
Duża liczba turystów z zagranicy rzeczywiście przekłada się na ceny, które są wyższe niż w innych nadmorskich miejscowościach. Nie podoba się to części mieszkańców, którzy mimo iż mogą liczyć na większe zarobki, ponoszą również większe koszty. Narzekają również polscy turyści, którzy z tego powodu często muszą płacić za różne usługi dużo więcej niż w innych kurortach. Życie jest tutaj znacznie droższe.
Innym zjawiskiem, na które zwracają uwagę mieszkańcy Świnoujścia, jest tzw. "puszczanie hamulców", które dotyczy w dużej mierze turystów z Niemiec. Zagraniczni goście często na wakacjach zachowują się zupełnie inaczej niż u siebie. Łamią przepisy ruchu drogowego, parkują gdzie popadnie, zachowują się niekulturalnie, zwłaszcza po spożyciu alkoholu, co u nich byłoby raczej nie do pomyślenia. Niektórzy są też bardzo roszczeniowi i wymagają, by każdy, kto ich obsługuje, perfekcyjnie mówił po niemiecku.
- Nie znam niemieckiego i już się nie nauczę - mówi "Super Expressowi" pracownica jednej ze świnoujskich "Żabek". - Niemcy powinni nauczyć się chociaż kilku podstawowych zwrotów, żeby można było się porozumieć. Jak nie potrafią powiedzieć, czego chcą, niech sprawdzą w słowniku. Przecież jak my jedziemy za granicę, nie wymagamy, żeby tam wszyscy mówili po polsku - dodaje.