Podczas piątkowej konferencji premier Mateusz Morawiecki zakomunikował, że w dniach 31 października - 2 listopada wszystkie cmentarze w Polsce będą zamknięte.
- Nie chcemy doprowadzać do takiego ryzyka, żeby na skutek odwiedzin na cmentarzach rzeczywiście wiele osób poniosło śmierć - mówił szef rządu.
Decyzja najmocniej uderzyła w sprzedawców kwiatów, którzy przygotowywali się na największy utarg.
- Co roku 31 października nie mamy czasu, żeby podrapać się w głowę. Dziś nie mamy klientów, nie wiemy, co robić. Pakujemy towar, nie ma sensu tu stać – mówili PAP sprzedawcy ze Szczecina.
Poinformowali oni, że rozmawiali z dyrektorem szczecińskiego Zakładu Usług Komunalnych. Proponowali, aby ZUK zwrócił im pieniądze za wykupione przed nekropolią miejsca handlowe. Jeden z ogrodników, Grzegorz Wawrzyniak, powiedział, że początkowo chcieli zwrotu 100 proc. opłaty, jednak nie było na to zgody.
Czytaj też: Groby w parku, a nie na cmentarzu! Tak ksiądz spod Łodzi unika zamknięcia nekropolii!
- Może uda się odzyskać choć 80 proc. kwoty. 50 proc. nas nie satysfakcjonuje – mówił Wawrzyniak.
Producenci zapłacili za miejsca przed cmentarzem po kilka tysięcy złotych, a przygotowania do sprzedaży na Wszystkich Świętych trwały od maja. Wielu sprzedawców nie satysfakcjonuje możliwość handlu kwiatami do końca przyszłego tygodnia. Takie rozwiązanie wprowadziły niektóre polskie miasta.
- W poniedziałek produkt nie będzie już nic wart. Poza tym kto miałby się tym zająć? Na święto mamy dodatkowe osoby do sprzedaży, dostawców. Od wtorku wracają do swoich zwykłych zajęć – mówili.
Producenci i handlarze liczą, że uda się wypracować jakieś dogodne porozumienie. Decyzja ma zapaść w poniedziałek.