Takich historii nie widuje się zbyt często. Pan Kamil na co dzień mieszka w Szwecji. Prawo, które obowiązuje w tym kraju nie zabrania mężczyźnie oklejenia samochodu napisami POLIZEi. Pan Kamil wziął swoją maszynę i przyjechał do Polski. Kierowca był przekonany, że wspiera go Konwencja Wiedeńska. Ta stanowi, że jeżeli w danym kraju do którego podróżujemy obowiązują inne przepisy, nas dotyczą przepisy z kraju, w którym samochód został zarejestrowany. Serwis "Moto Vehis" podaje, że policjanci z Połczyna-Zdroju byli innego zdania.
Napis POLIZEI na samochodzie i... sprawa w sądzie!
- Interweniujący policjant uznał, że nie można po polskich drogach jeździć takim pseudo radiowozem i zdecydował się skierować sprawę do sądu. Pan Kamil prosił o podstawę prawną decyzji policjanta. Tenże rezolutnie odpowiedział, aby poczytał sobie w Internecie - podaje portal Moto Vehis. Rozmowę widać na filmie, który zamieszczamy poniżej. Pod materiałem znajdziecie dalszy ciąg artykułu.
Sąd zarządził mandat. Pan Kamil walczy i przywołuje Konwencję Wiedeńską
Pierwszy był Sąd Okręgowy w Świdwinie. Ten zarządził mandat karny w wysokości 200 zł. Pan Kamil znów powołał się na Konwencję Wiedeńską, ale nie dowiedział się nawet, na jakiej podstawie ma zapłacić. - Gdy zapytał o Konwencję Wiedeńską otrzymał odpowiedź od sędziego, że będzie mógł podnieść ten wątek podczas apelacji. Wyrok: grzywna w wysokości 1000 zł - podaje wyżej wskazany serwis.
Kolejna była apelacja, tym razem w Koszalinie. Sędzia nie zgodził się z powołaniem na Konwencję Wiedeńską, ponieważ zwrócił uwagę na... zapis w dowodzie rejestracyjnym samochodu. O co konkretnie chodziło? Otóż nie jest w nim wpisany kolor „polizei” a kolor szary (grå). Tym samym sędzia podtrzymał wcześniejszą decyzję.
Walka pana Kamila wciąż trwa. Mężczyzna jest przekonany o swojej niewinności i chce iść do Sądu Najwyższego. Jeżeli tam również nie zapadnie korzystne dla niego orzeczenie, wówczas odwoła się do Strasburga. Tymczasem dziennikarze serwisu moto.pl zwracają uwagę na inny problem - niestety, ale samochód mieszkającego w Szwecji Polaka przypomina nieco nasze radiowozy, a szwedzkie już nie. Jedno jest pewne, ta sprawa z pewnością będzie miała swoje kolejne odcinki.