Wszystko się zaczęło w środę (29 maja) późnym popołudniem przy placu Brama Portowa w Szczecinie. To tam stanął ołtarz, przygotowany na procesję z okazji święta Bożego Ciała, która odbywała się dzień później. Ołtarz wywołał spore poruszenie, ponieważ umieszczono go w bardzo ruchliwym miejscu, blokując tym samym przejście dla pieszych.
- Wielka scena zablokowała całkowicie chodnik i światło przejścia dla pieszych na Bramie Portowej. Czy naprawdę scenę trzeba postawić na dobę wcześniej i jakim prawem łamie się przepisy stwarzając zagrożenie dla wszystkich uczestników ruchu. Od pieszych, przez rowerzystów po kierowców. Na Wyszyńskiego to samo. W tym roku łaskawcy zostawili pół metra dla pieszych - apelował na profilu w mediach społecznościowych szczeciński radny, Przemysław Słowik.
Jak podaje "Wyborcza", Radny Szczecina wezwał policję oraz Straż Miejską. Ksiądz Aleksander Ziejewski, odpowiedzialny za instalację, był zdziwiony całą sytuacją. Miał stwierdzić, że uzyskał wszystkie zezwolenia.
Słowik wyjaśnił także, podesty blokujące przejścia dla pieszych przy Bramie Portowej i na Wyszyńskiego były postawione bez zezwoleń. - (...) To całkowita samowolka. Co roku było to robione jako samowolka, do czego przyznał się ksiądz organizator, jednocześnie był zdziwiony i oburzony, że w tym roku ktoś się temu przeciwstawia. (...) Organizatorzy mieli jeden podstawowy argument - tak robimy od 40 lat, tak robimy od 10 lat, nikomu to nie przeszkadzało, a Ty się człowieku czepiasz - wyjaśnia radny.
Dodał, że policja nakazała rozebranie dwóch rzędów sceny, żeby częściowo odblokować przejście.