Okno transferowe w większości krajów trwało do końca 31 sierpnia. W tym czasie Kamil Grosicki walczył o transfer. Wiele wskazywało na to, że 60-krotny reprezentant Polski wróci do Turcji, w której grał w latach 2011-2014. Skrzydłowy przeszedł testy medyczne i był bardzo blisko Bursasporu. Czasu coraz mniej, a zawodnik nie podpisał kontraktu. W końcu niedoszły klub Grosickiego oświadczył, że zawodnik zrezygnował i opuścił miasto.
>>> Nowy zawodnik na pokładzie Portowców
Kibice polscy jak i tureccy byli w szoku. Nikt nie wiedział, dokąd wyjechał Kamil Grosicki. Jak podał Bursaspor, Polak zniknął bez śladu w trakcie prowadzenia negocjacji. Ostatecznie zawodnik nie zmienił klubu i będzie musiał walczyć o swoje w angielskim Hull City. Trener drugoligowca w tym sezonie tylko raz wpuścił Grosickiego na boisko, w meczu pucharowym. Wcześniej media spekulowały, że Hull chce zrezygnować z Polaka, który pobiera zbyt wysokie zarobki.
Kulisy nieudanego transferu Grosickiego ujawnił Mateusz Borek podczas niedzielnego programu "Cafe Futbol". Dziennikarz Polsatu Sport zdradził, że w ostatniej chwili piłkarz otrzymał ofertę z portugalskiego Sportingu Lizbona. To miało być powodem, przez który Polak zerwał negocjacje z Bursasporem. Niestety dla Grosickiego, kluby nie zdążyły porozumieć się przed końcem letniego okna transferowego.
Czytaj również: Zniszczyli parasolki na festynie LGBT przy ulicy Rayskiego w Szczecinie [WIDEO]
Zobacz #TOWIDEO