Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu na ulicy Gdańskiej w Szczecinie. Do policjantów patrolujących drogę w ramach akcji "Znicz" podjechał nagle samochód osobowy. Kierowca był bardzo zdenerwowany i krzyczał, że potrzebuje natychmiastowej pomocy.
W pojeździe znajdował się pasażer, około 50-letni mężczyzna, z którym najwyraźniej działo się coś złego. Krwawił z ust, miał zdrętwiałe kończyny, nie można było nawiązać z nim żadnego kontaktu. Policjanci stwierdzili, że nie ma sensu czekać na karetkę pogotowia, trzeba działać natychmiast i jak najszybciej zawieźć mężczyznę do szpitala. Postanowili, że sami przepilotują do szpitala samochód wraz z pasażerem.
Przeczytaj również: Koniec koszmaru szczecińskich kierowców. W końcu będzie można przejechać ulicą Sczanieckiej!
Funkcjonariusze powiadomili dyżurnego, aby skontaktował się z najbliższym szpitalem w Zdrojach przy ul. Mącznej i uprzedził ich o przyjeździe. Przy użyciu sygnałów dźwiękowych i świetlnych przetransportowali samochód osobowy do szpitala. Tam jeden z policjantów pozostał przy poszkodowanym, aby monitorować jego czynności życiowe, a drugi jak najszybciej pobiegł na Izbę Przyjęć.
Pasażer został przyjęty do szpitala i trafił pod opiekę lekarzy.