Przypomnijmy, w środę, wojewoda zachodniopomorskim zdecydował o wprowadzeniu od 13 kwietnia zakazu przebywania w odległości do 200 metrów wokół terminala LNG. Decyzja ma na celu minimalizację zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi i infrastruktury kluczowej dla polskiej gospodarki i bezpieczeństwa energetycznego w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. Zamknięta została m.in. ulica Ku Morzu, prowadząca do plaży na Warszowie, a także do latarni morskiej i Fortu Gerharda, co skutkowało tym, że dwie ważne atrakcje turystyczne musiały zostać zamknięte, a ich pracownicy z dnia na dzień zostali pozbawieni pracy.
- Dla nas to tak jak stan wojenny. Nawet w covidzie nie było tak źle - mówi "Super Expresowi" Piotr Piwowarczyk z Fortu Gerharda. - Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni pracy i możliwości zarabiania.
Niedostępny dla osób postronnych jest także popularny szlak rowerowy wzdłuż brzegu Bałtyku i plaża na Warszowie, która cieszy się popularnością wśród tych turystów, którzy cenią sobie spokój i odpoczynek z dala od zgiełku, który panuje na wyspie Uznam. Ulica Ku Morzu była jedyną drogą prowadzącą na plażę w lewobrzeżnej części Świnoujścia. Najbliższe znajdują się kilka kilometrów dalej - w Lubiewie i Międzyzdrojach, co z pewnością będzie miało wpływ na ruch turystyczny w tym rejonie, zarówno podczas majowego weekendu jak i sezonu wakacyjnego.
W dniu wprowadzenia w życie ograniczeń, na ulicy Ku Morzu pojawili się funkcjonariusze policji i straży granicznej, którzy weryfikują, kto może wjechać w strefę objętą zakazem. Są to przede wszystkim pracownicy gazoportu. Zatrzymywane są wszystkie pojazdy, które wjeżdżają na ulicę Ku Morzu. Niektóre samochody są zawracane, co powoduje małe zamieszanie.
Zakaz przebywania w sąsiedztwie terminalu LNG będzie obowiązywał do odwołania.