Polecany artykuł:
Na początku września polską piłką wstrząsnęły informacje ze Szczecina. U kapitana Pogoni zdiagnozowano guza przysadki mózgowej. Adam Frączczak musiał przerwać karierę i zacząć przygotowywania do operacji, która zostanie wykonana za dwa miesiące.
- To było dziwne uczucie... Jak uderzenie w człowieka. Nie wiedziałem jak zareagować. Czułem się w miarę zdrowym człowiekiem, nie miałem poważniejszych kontuzji. Fizycznie czułem się dobrze, psychicznie też było OK. Idę do szpitala i nagle okazuje się, że sytuacja jest poważna. Pierwsze o co spytałem doktora, to czy będę mógł wrócić do sportu, bo nie wyobrażam sobie życia bez piłki - przyznaje piłkarz w rozmowie z "Super Expressem".
>>> Popularne kąpielisko wkrótce się zmieni. Jest chętny na przebudowę Dziewoklicza
Frączczak jeszcze nie wie, za jaki czas będzie mógł wrócić do grania. Jednak deklaruje, że się nie podda i będzie walczył. - Każdy przypadek tej choroby jest inny. Wszystko zależy od tego, jak się będę czuł po operacji - mówi o ewentualnym terminie powrotu do pełni sił - Gdybym nawet musiał się rehabilitować 3 lata, żeby wrócić na jeden mecz, zrobię to - dodaje.
Kapitan Pogoni odniósł się też do zachowania kibiców, którzy po ogłoszeniu diagnozy wspierali go pod jego domem.
- Wszystkim dziękuję za to. Wizyta kibiców pod moim domem zrobiła na mnie największe wrażenie, ale zwykli ludzie, których spotykam na ulicy, też życzą mi szybkiego powrotu do zdrowia. W takich sytuacjach człowiek przewartościowuje niektóre rzeczy, ale nie wyobrażam sobie życia bez piłki - tłumaczy Frączczak dla "SE".