Z początkiem czerwca br. program UWAGA TVN opisał historię Wiktorii - matki Oskara - i jej rodziców, dziadków chłopca. Kiedy Wiktoria urodziła syna, miała 18 lat i mieszkała z rodzicami w Wielkiej Brytanii. Ojciec chłopca nie jest znany, a - jak twierdzą dziadkowie - Oskarem od początku zajmowali się oni. Kiedy chłopiec miał rok, Wiktoria wyprowadziła się z domu, co prawda kilka ulic dalej, ale to już skutecznie miało odciągnąć ją od opieki nad dzieckiem. Pół roku później rozstała się z partnerem i wróciła - razem z dziadkami i Oskarem - do Polski. Oni zostali, ona chwilę później wróciła na Wyspy, zostawiając małego pod opieką dziadków.
Zobacz też: Ludzka głowa przed wejściem do sądu! Reszta ciała leżała nad rzeką. Makabra w Niemczech
W Anglii rozpoczęła życie z nowym partnerem - poszukiwanym w Polsce listek gończym m.in. za narkotyki - a dziadkowie zostali swoistą "rodziną zastępczą". Wtedy powiatowe centrum pomocy rodzinie pozytywnie opiniowało pracę dziadków.
Wiktoria wróciła po Oskara. Z nowym dzieckiem
Jak opisują dziennikarze Uwagi, w kwietniu tego roku Wiktoria wróciła do Polski - z nowym dzieckiem na rękach - upominając się o opiekę nad Oskarem. Sąd rodzinny zdecydował o przyznaniu jej prawa do opieki na trzy tygodnie - na czas tzw. "próby". W jej trakcie dziadkowie mogli odwiedzać chłopca w hotelu, w którym mały mieszkał z matką.
Pani Monika - matka Wiktorii - opowiadała wtedy, że jej córka niejednokrotnie uderzyła swojego ojca w twarz. "Jak ona jest w szale, to nie kontroluje tego, co robi" - opiniowała.
Po okresie próby sąd zdecydował, że matka może odzyskać pełnię praw do opieki nad Oskarem. Zresztą, sam chłopiec zdecydował, że chce pójść z matką.
Pan Arkadiusz, ojciec Wiktorii, twierdzi że ta uzyskała zgodę chłopca podstępem, bo miała obiecał mu, że już nastepnego dnia odwiezie go do dziadków z powrotem. - Takie zachowanie jest wprowadzeniem małoletniego w błąd. W istocie jest to wyrwanie dziecka z jego środowiska i poczucia bezpieczeństwa. Wyrwanie od osób, z którymi jest najbardziej związany. W mojej ocenie na pewno jest to krzywda dla dziecka – mówi adwokat Krzysztof Kulawiak, pełnomocnik dziadków chłopca, cytowany w programie UWAGA.
Tomasz Szaj, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie, który opiniował w tej sprawie przyznaje jedynie, że "to nie jest tak, że wszystkie dowody świadczyły na korzyść dziadków". Enigmatycznie, ale program UWAGA dotarł w końcu także do samej Wiktorii, która przedstawiła swoją wersję wydarzeń.
Wiktoria o swojej matce: "Bolało ją, że karmię dziecko piersią"
- Wszystkie rzeczy, jakie miał Oskarek jako noworodek, oprócz wózka, który dostałam w prezencie, kupowałam za zarobione pieniądze. Była mowa o tym, że nie mam zdjęć z synem, ale ja mogę je pokazać – twierdzi kobieta. I pokazuje zdjęcia. Odnosi się także do jej rzekomej agresji wobec własnego ojca.
Nie raz, mieszkając u nich, byłam przez niego pobita. Była sytuacja, jak Oskarek był malusi i myłam mu butelkę, żeby zrobić mleko. Niechcący łokciem zwaliłam plastikowy pojemnik na filtrowanie wody. Spadł i pobił się. A on ten pojemnik podniósł i rozbił mi na głowie, po czym powiedział: „Co ty robisz? Wiesz, ile to kosztuje".
Pan Arkadiusz, ojciec Wiktorii, na pytanie dziennikarzy o tak opisaną sytuację odpowiada, że nigdy nie podniósł na córkę ręki. Wiktoria jest teraz przekonana, że jej rodzice bezprawnie chcieli jej zabrać dziecko i to od samego początku. Wspomina sam poród, kiedy to nie chciała, żeby w intymnej sytuacji towarzyszyła jej matka, ale ta... i tak nie odpuściła. Odcięła Oskara od pępowiny, a później - jak mówi Wiktoria - "bolało ją, kiedy karmiła dziecko piersią".
Obie strony przedstawiają zupełnie inną wersję wydarzeń. Jedna z sąsiadek, mieszkających w pobliżu dziadków chłopca, zgodziła się na rozmowę telefoniczną. Winą obciąża Wiktorię, tłumacząc, że ta od początku brała czynny udział w m.in. przetransportowaniu chłopca do Polski, do domu swoich rodziców i "w ogóle się nim nie interesowała".
- Będę szczęśliwa i spokojna, jeżeli oni znikną z mojego życia. Nie chcę ich nigdy więcej widzieć. Nie jestem w stanie powiedzieć o nich mama czy tata, bo tego nie czuję – mówi o rodzicach Wiktoria, matka Oskara. Ale dziadkowie nie chcą odpuścić i codziennie podejmują próby kontaktu z wnukiem.