Dwa razy chowała swoją matkę. Nikt nie przyznaje się do skandalu w Szczecinie
Mieszkanka Szczecina nie mogła z należytą czcią pożegnać swojej matki, bo musiała ją pochować dwa razy - informuje program "Interwencja" emitowany na antenie Polsatu. Wszystko działo się w maju ub.r., już po tym jak pani Iwona wybrała miejsce na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Gdy rozpoczęła się ceremonia, kobieta zorientowała się jednak, że ona i reszta żałobników są w innej części nekropolii, gdzie znajdują się głównie urny. Mimo to było za późno na przerwanie uroczystości, ale trumna i tak nie mogła trafić do grobu - gdyby tak się stało, córka zmarłej musiałaby wystąpić o ekshumację zwłok. Z uwagi na pomyłkę przy dostarczeniu ciała w odpowiednie miejsce pogrzeb musiał się odbyć jeszcze raz, i to tego samego dnia. Trzy i pół godziny później trumna została dowieziona tam, gdzie powinna, ale jak informuje pani Iwona, cześć pracowników firmy pogrzebowej miała na sobie stroje robocze, a ciało znajdowało się w furgonetce z narzędziami, a nie w karawanie.
- Grób był w takim samym stanie, jak w dniu 6 maja, kiedy go wybierałyśmy. Czyli były tam szczątki innej osoby z całym pomnikiem ze wszystkim zaznaczonym do rozbiórki. Pogrzeb odbył się na szybcika. Ja w ogóle nie miałam pewności, że on się odbędzie, było pięć osób. Ja, dwójka moich znajomych, która była ze mną przez te 3,5 godziny między tymi dwoma pogrzebami, były dwie ciocie i ksiądz. To wszystko - wspomina kobieta w rozmowie z "Interwencją".
Nikt nie przyznaje się do pomyłki
Jak informuje "Interwencja", od tamtego czasu córka zmarłej próbuje wyciągnąć konsekwencje wobec osób, które odpowiadają za taką pomyłkę, dlatego sprawa trafiła do sądu. Zakład Usług Komunalnych w Szczecinie przekonuje, że prawidłowo wystawił zlecenie wykonania pochówku, ale zakład pogrzebowy również nie przyznaje się do winy. Pani Iwona domaga się natomiast przeprosin od firmy i rekompensaty w wysokości 15 tys. zł - koszt pogrzebu wyniósł ok. 2 tys. zł mniej.
- Zależy mi tak naprawdę na tym, żeby udowodniono tym ludziom, że popełnili błąd i nie poczuwają się zupełnie do winy. To jest po prostu niewyobrażalne, że nie mogłam zakończyć życia mamy z szacunkiem - wyjaśnia w rozmowie z "Interwencją".