Fala powodziowa przechodzi przez Dolny Śląsk
Fala powodziowa obecnie przechodzi przez Wrocław. Na szczęście nie powtórzyła się sytuacja z 1997 roku, gdzie podczas "powodzi tysiąclecia" pod wodą znalazła się duża część stolicy Dolnego Śląska. Poziom wody w Odrze wynosi niewiele ponad 630 cm, a sytuacja określana jest jako "stabilna". Fala kulminacyjna wciąż przesuwa się w kierunku północnym, by ostatecznie dotrzeć do Bałtyku. Czy mieszkańcy Szczecina mają powody do obaw?
Polecany artykuł:
Czy powódź zagraża Szczecinowi?
Fala kulminacyjna na Odrze powinna dotrzeć do Szczecina w przyszłym tygodniu. Na szczęście wraz z każdym kolejnym kilometrem będzie coraz niższa. Na południe od miasta znajdują się również liczne rozlewiska, gdzie napływająca z południa Polski woda może znaleźć ujście. Według zapewnień hydrologów może co najwyżej dojść do przekroczenia stanów ostrzegawczych i niewielkich podtopień. Kataklizm, jaki obserwujemy w południowo-zachodniej części kraju, nam nie grozi.
- W niższym biegu Odry nie powinniśmy obserwować już tak katastrofalnych skutków powodzi, jak w rejonie podgórskim, choć sytuacja jest bardzo trudna - mówił na antenie Radia Szczecin dyrektor RZGW w Szczecinie, Michał Durka. - W naszym regionie woda powinna rozlać się na Międzyodrze i poldery po stronie Niemiec, wcześniej - na rozlewiska w rejonie Kostrzyna. Jesteśmy w lepszej sytuacji.
Jak również podkreśla wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski, w regionie nie przewiduje się aktualnie niebezpiecznych zjawisk pogodowych.
- Możliwe są czasowe, lokalne wezbrania wód z przekroczeniem stanów ostrzegawczych w Trzebieży, Szczecinie i Gryfinie - mówi wojewoda i dodaje, że służby są gotowe na pojawienie się fali wezbraniowej.
Większym zagrożeniem dla Pomorza Zachodniego, niż fala powodziowa idąca z południa Polski, może być tzw. "cofka". W ostatnich dniach w regionie przeważał wiatr z kierunku północnego, co powodowało wpychanie wód z Bałtyku do Zalewu Szczecińskiego i Odry. Na szczęście kierunek wiatru już się zmienił.