Apoloniusz Kurylczyk, prezes WOPR Województwa Zachodniopomorskiego wskazał na niewielki przedmiot, który jest w stanie zapewnić osobom wypoczywającym nad wodą bezpieczeństwo. To bojka asekuracyjna, którą używają m.in. ratownicy strzegący naszego bezpieczeństwa na plażach.
- Ona będzie w stanie utrzymać nas na powierzchni wody, gdy np. złapie nas skurcz lub zasłabniemy - mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową prezes Kurylczuk. - Bojka kosztuje kilkadziesiąt złotych, a znacząco podnosi bezpieczeństwo. Wszyscy musimy mieć świadomość tego, jak niebezpieczne jest środowisko wodne. Nie jesteśmy do niego przystosowani. Wystarczy chwila nieuwagi, osłabienie, skurcz albo upojenie alkoholowe i zaczynamy tonąć, tracimy życie - dodaje.
Prezes zachodniopomorskiego WOPR podkreśla, że najczęściej do utonięć w województwie zachodniopomorskim dochodzi w jeziorach.
- Gdybyśmy tam podejmowali bezpieczne zachowania, czyli nie przepływali na drugą stronę jeziora, nie wchodzili do wody po zmroku, nie wchodzili do wody pod wpływem substancji odurzających i zabezpieczali się w postaci bojki, to naprawdę radykalnie bylibyśmy w stanie zmniejszyć tę liczbę utonięć, więcej osób by przeżywało - podkreśla Apoloniusz Kurylczyk.
Jak dodaje, w pasie nadmorskim ratownicy rozstawieni są co kilkaset metrów. Inaczej wygląda sytuacja nad jeziorami.
- Na jeziorach w większości nas nie ma - mówi prezes zachodniopomorskiego WOPR. - Są poszczególne jeziora, na których są ratownicy i jest ich tam znacząco mniejsza liczba. Tam trzeba samemu dbać o własne bezpieczeństwo.
W ubiegłym sezonie na terenie województwa zachodniopomorskiego utonęły 22 osoby, w tym dwie osoby nieletnie.