Przypomnijmy, mężczyzna zaginął we wtorek, 19 lipca, po południu. Płetwonurek był po raz ostatni widziany około godziny 14:00. Należące do niego rzeczy znaleziono na brzegu. Poszukiwany miał nurkować w jeziorze Szmaragdowym samotnie.
Zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny zgłoszono około godz. 19:00. Rozpoczęto poszukiwania. W działaniach brały udział dwa zastępy straży pożarnej, w tym Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego oraz Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Akcję przerwano przed północą, by wznowić ją kolejnego dnia rano.
- Policjanci przeprowadzili już wstępne czynności, zabezpieczyli rzeczy pozostawione na miejscu przez tego mężczyznę, ustalili jego tożsamość oraz świadków tego zdarzenia - mówiła w środę przed południem mł. asp. Ewelina Gryszpan ze szczecińskiej policji.
W środę na miejscu kontynuowano poszukiwania z użyciem łodzi z sonarem, ratowników WOPR i grupy wodno-nurkowej ze straży pożarnej.
Czytaj też: Szczecin: Nie zatrzymał się przed znakiem "Stop". To był początek kłopotów 28-latka
Niestety finał poszukiwań okazał się tragiczny. Jak poinformował kpt. Tomasz Kubiak z zachodniopomorskiej straży pożarnej, w środę przed południem nurkowie wydobyli zwłoki poszukiwanego mężczyzny.
Zmarły płetwonurek popełnił jeden z podstawowych błędów. Nurkował bowiem w pojedynkę, co zwłaszcza w przypadku jeziora Szmaragdowego, które powstało w miejscu dawnej kopalni kredy, było bardzo niebezpieczne.
- Podstawową zasadą przy nurkowaniu – nie robić tego samemu, co najmniej we dwóch - mówi Jacek Kleczaj z szczecińskiego WOPR.
Czytaj też: Szukają 15-letniej Klaudii ze Szczecina. To jej kolejna ucieczka