4 lutego około godziny 15.00 dyżurny szczecińskiej straży miejskiej odebrał telefon od mieszkańca z jednej z ulic w Podjuchach, w rejonie Puszczy Bukowej. Było to zgłoszenie o kłębach dymu wydobywającego się prawdopodobnie z ogniska na jednej z posesji.
- Dym według zgłaszającego był duszący, cuchnący i dokuczliwy - informuje st. insp. Joanna Wojtach ze szczecińskiej straży miejskiej. - Strażnicy niezwłocznie udali się we wskazane przez dyżurnego miejsce. Sytuacja, jaką zastali faktycznie potwierdzała zasadność zgłoszenia od mieszkańca.
W niewielkim przydomowym ogródku na tyłach posesji ktoś rozpalił ognisko z różnego rodzaju lakierowanych płyt i desek z farbą.
- Płomień był znacznych rozmiarów i ze względu na panujące warunki atmosferyczne czyli dość mocno wiejący wiatr niebezpiecznie przechylał się w kierunku sąsiedniej posesji - dodaje Joanna Wojtach.
Sytuacja była więc niebezpieczna. Ognisko było pozostawione bez żadnego nadzoru. Ogień mógł w każdej chwili objąć płot porośnięty suchym bluszczem i znajdujące się za nim drewniane szopy.
- Dopiero po kilku chwilach od przybycia na miejsce strażników pojawił się jeden z domowników, który oznajmił iż pali niepotrzebne, stare drzwi - dodaje rzeczniczka straży miejskiej. - Nieudolnie próbował ugasić to dwoma wiadrami wody, ale ogień był zbyt duży.
Na miejsce wezwano straż pożarną, która ugasiła ogień.
Finał porządków w ogrodzie okazał się dość nieprzyjemny dla jego właściciela. Za spalanie odpadów został ukarany przez strażników mandatem.