"Wiśnia" pojechał w daleką podróż do Tajlandii na miesiąc miodowy, a skończyło się jak zwykle, czyli na ringu.
- Tajowie walczą ospale, udało się jednak pokazać charakter fighetra ze Szczecina - tłumaczy Adam Wiśniewski. - Trafiłem na Australijczyka, który cały czas trenuje i ma lepsze doświadczenie ode mnie. Ale ostatecznie skończyło się ciężkim nokautem.
Od wielu lat zawodnicy z całej Polski wiedzą że Szczecin jest kolebką wirtuozów sztuk walki. Ci najlepsi z najlepszych walczą i trenują pod czujnym okiem Piotra Bagińskiego.
Reporter: Grzegorz Piepke - Radio ESKA Szczecin