Molestowanie seksualne w kościele

i

Autor: SE.pl

Ksiądz Andrzej Dymer wciąż bezkarny. WSTRZĄSAJĄCE relacje pokrzywdzonych: "Chwytał za genitalia", "Był podniecony"

2021-02-15 21:18

Pomimo, iż od pierwszych doniesień o przypadkach molestowania seksualnego nieletnich przez szczecińskiego duchownego minęło już ponad ćwierć wieku, bulwersująca sprawa wciąż nie doczekała się finału. Ksiądz Andrzej Dymer wciąż nie doczekał się wyroku trybunału kościelnego, a świecki sąd nie zajął się sprawą, tłumacząc to... przedawnieniem. Duchowny, nad którym ciążą poważne oskarżenia, nie tylko nie został ukarany, ale piął się po szczeblach kariery. O wstrząsających wydarzeniach opowiada reportaż "Najdłuższy proces Kościoła", wyemitowany w programie "Czarno na białym" na antenie TVN24.

O księdzu Andrzeju Dymerze jest głośno od wielu lat. Chodzi o wykorzystywanie seksualne nieletnich wychowanków, którzy trafili pod opiekę szczecińskiego księdza. Biskupi mieli wiedzieć o tym już w 1995 roku. Sprawa była wielokrotnie nagłaśniana w mediach, m.in. na łamach "Gazety Wyborczej", "Więzi" i "OKO.press". Teraz poczynaniami księdza Dymera zainteresowali się dziennikarze TVN24. Wstrząsający reportaż "Najdłuższy proces Kościoła" został wyemitowany 15 lutego.

Koszmar zaczął się prawie 30 lat temu...

Pierwsze przypadki molestowania seksualnego nieletnich miały mieć miejsce blisko trzy dekady temu, krótko po tym jak w 1991 roku ks. Andrzej Dymer założył Ognisko św. Brata Alberta w Szczecinie. Do kolejnych incydentów miało dochodzić w Katolickim Liceum Ogólnokształcącym, o czym w połowie lat 90. miał wiedzieć ówczesny arcybiskup Marian Przykucki. Mimo to, mianował ks. Dymera dyrektorem Katolickiej Szkoły Podstawowej. Kolejny arcybiskup, Zygmunt Kamiński powierzył mu funkcję dyrektora liceum, w którym kilka lat wcześniej miało dochodzić do przypadków molestowania.

Kościelna zmowa milczenia

W tej sprawie interweniowali m.in. szczecińscy zakonnicy, jednak spotkali się z zupełną obojętnością ze strony władz kościelnych.

- Biskup mi zarzucił, dlaczego nie widzę dobra w tym co robi ksiądz Dymer? - mówi ojciec Marcin Mogielski, dominikanin, który w 2003 roku rozpoczął własne śledztwo w sprawie księdza Dymera.

Zmarły niedawno zakonnik Maciej Zięba usłyszał między innymi, że "bierze udział w pedalskiej zemście na porządnym księdzu".

Sprawą zainteresowały się ogólnopolskie media, m.in. "Gazeta Wyborcza". O tym, co się dzieje w Szczecinie, próbowano zainteresować również polityków.

- Nie mam wątpliwości, że są to oskarżenia prawdziwe - mówił w 2008 roku Jarosław Gowin, ówczesny senator Platformy Obywatelskiej, twierdząc jednak, że nie jest zwolennikiem opisywania tej sprawy w mediach.

Ks. Dymer bez wyroku

Mimo, iż w kwietniu 2008 roku, po nagłośnieniu sprawy przez "Gazetę Wyborczą", sąd kościelny skazał ks. Dymera, ten złożył apelację, a ostateczny wyrok nie zapadł do dnia dzisiejszego. Jest to sytuacja niespotykana na skalę światową, że przez ponad 25 lat sprawa nie została ostatecznie rozwiązana. W tym czasie w diecezji zmieniło się trzech biskupów, a w całym Kościele Katolickim zdążyło zmienić się aż trzech papieży.

Zobacz też: Gryfice: Ksiądz niespodziewanie PRZEPADŁ bez wieści. Zostawił LIST POŻEGNALNY

Również w żadnym sądzie świeckim nie osądzono duchownego. Wiele przypadków było przez lata ukrywanych przez kurię, śledztwa były umarzane, a w licznych przypadkach doszło do przedawnienia.

"Strasznie sapał", "Chwytał za genitalia"

Relacje osób, które miały zostać pokrzywdzone przez szczecińskiego duchownego, są przerażające.

- Rozłożył śpiwór na podłodze i kazał mi się na mim położyć - mówi w rozmowie z reporterem TVN24 jeden z pokrzywdzonych, który nie chce ujawniać twarzy. - Położył się obok. Mówił, że był w rodzinie, w której było mało miłości. Potem zaczął dobierać się do mnie. Nie był już miły. Zmusił mnie do seksu oralnego, zakończył wytryskiem, który wylądował na mnie, strasznie sapał. I ten obrzydliwy oddech...

Wśród ofiar księdza Dymera są również obecni duchowni i zakonnicy. Ojciec Tarsycjusz Krasucki, franciszkanin, opowiada w reportażu, że blisko 30 lat temu, jako młody chłopak był molestowany przez duchownego w Ognisku św. Brata Alberta. Do próby molestowania miało już dojść na samym początku jego pobytu w ognisku.

- Kazał się rozebrać od pasa w dół, żeby sprawdzić stan higieny - mówi w rozmowie z reporterem TVN24 Tarsycjusz Krasucki. - Zachodził też pod prysznice pod pretekstem czy nie palimy papierosów i przyglądał nam się.

Do molestowania miało dochodzić jeszcze wiele razy.

- Kazał usiąść mi na łóżko, objął mnie i wciągnął do tego łóżka - mówi franciszkanin. - Był mocno podniecony, sięgał do mojego rozporka, dobierał się, chwytał za genitalia. Moją rękę kierował na swoje.

Gdy młody Tarsycjusz próbował ujawnić ten fakt, został wyrzucony z ogniska. Pomimo, iż szczecińscy biskupi znają jego historię, do tej pory żaden z nich nie spotkał się z pokrzywdzonym franciszkaninem.

Zamiast potępienia, awans

Przez wiele lat, pomimo iż na księdzu ciążyły poważne zarzuty, nie spotkał się z żadnym potępieniem ze strony kościoła. Nie został odsuniety od pracy z dziećmi, zajmował również coraz wyższe stanowiska, również związane z kościelnymi finansami. W grę wchodziły często ogromne pieniądze. Ks. Dymer był m.in. dyrektorem Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II, który mieści się w dawnym Szpitalu Miejskim w Szczecinie, przejętym w 2010 roku przez Archidiecezję Szczecińsko Kamieńską za 0,1 proc. wartości, czyli... 19 tysięcy złotych. Prawa do tak ogromnej bonifikaty udokumentowała Kongregacja Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza, która przed wojną zajmowała kompleks przy al. Wyzwolenia w Szczecinie, a następnie przekazała je archidiecezji.

Innymi nieruchomościami, które udało się pozyskać od miasta na rzecz Kościoła Katolickiego przez księdza Dymera, były m.in. zabytkowa willa przy al. Wojska Polskiego, w której mieści się Katolickie Liceum Ogólnokształcące czy Ognisko Św. Brata Alberta znajdujące się w Lesie Arkońskim.

Zobacz też: Poświęcenie nowej hali sportowej było NIEWAŻNE? Tak twierdzi ksiądz z Gryfic [ZDJĘCIA, WIDEO]

Ks. Dymer mógł również czuć się bezkarnie, dzięki wsparciu ze strony polityków, którzy często bywali na imprezach przez niego organizowani. Wśród osób, które w nich uczestniczyły, mieli znajdować się czołowi przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości.

Ks. Dymer odwołany z funkcji dyrektora

Po 11 latach i kolejnym nagłośnieniu sprawy molestowania seksualnego, 10 lutego 2021 roku ks. Dymer został odwołany z funkcji dyrektora szczecińskiego Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II - poinformował w piątek kwartalnik "Więź". Decyzję podjął abp Andrzej Dzięga, który spotkał się z mężczyzną wykorzystanym seksualnie przed laty przez duchownego. Obowiązki dyrektora, po odwołaniu ks. Dzięgi, pełni obecnie jego dotychczasowy zastępca Marcin Janda.

Reportaż "Najdłuższy proces Kościoła" jest dostępny również na platformie TVN24 GO.

Po emisji reportażu, oświadczenie wydał prymas Polski, abp Wojciech Polak. Napisał w nim m.in.: "Niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych nie mają żadnego usprawiedliwienia".

Sonda
Czy polski Kościół walczy z pedofilią?
Protest przed siedzibą kardynała Dziwisza w Krakowie