Szopowi jednak najwyraźniej nie spodobało się, że strażacy wygonili go z "łóżka". Nie zdążyli jeszcze spakować sprzętu i odjechać, a zwierzak, jak gdyby nic, wspiął się na latarnię po raz drugi.
- Pokręcił się po okolicy i za chwilę wszedł z powrotem i ułożył się na szczycie latarni - mówi Michał Maduzia.