Rzucam hasło: Joanna Sawicka-Budziak
Dlaczego warto pomagać innym? I dlaczego wielu ludzi robi to zupełnie bezinteresownie? Takie pytania zadaje sobie wiele osób. Okazuje się, że nie wszystko można i trzeba robić z nastawieniem na korzyści, gdyż dobro jest wartością, która prędzej czy później procentuje. O tym, dlaczego warto być dobrym dla innych, opowiada Joanna Sawicka-Budziak, prezeska szczecińskiej Fundacji MOŻESZ, która jest gościem najnowszego odcinka cyklu "Rzucam hasło".
Rzucam hasło: Joanna Sawicka-Budziak
Joanna Sawicka-Budziak to prawdziwa "kobieta-wulkan". Pracuje zawodowo, udziela się społecznie, angażuje się w liczne inicjatywy, od lat organizuje Marsz Różowej Wstążki w Szczecinie, który ma na celu promocję profilaktyki nowotworów piersi. Od roku prowadzi Fundację MOŻESZ, która zajmuje się szeroko pojętym wsparciem dla osób z niepełnosprawnościami.
Jak wygląda prowadzenie fundacji, z jakimi obowiązkami się to wiąże i na jakie problemy można napotkać? Odpowiedź na te oraz wiele innych pytań znajdziecie w najnowszym odcinku cyklu "Rzucam hasło", którego gościem jest Joanna Sawicka-Budziak, prezeska Fundacji MOŻESZ.
Kobieta wszechstronna
O wow! No tak... W moim życiu robiłam bardzo różne rzeczy. Dzisiaj jest tak, że prowadzę swoją firmę i jestem prezeską fundacji MOŻESZ. I mam z tego ogólną radość i wiem, że jestem w takim miejscu, w jakim chciałam być i jestem w tym świadomie. I robię bardzo dużo różnych rzeczy, ale przede wszystkim wspieram osoby, które tego potrzebują.
Marsz Różowej Wstążki
Marsz Różowej Wstążki. Tak, to akcja, którą realizuję. Różowy kolor to jest moja misja, to jest coś, co jest ze mną zawsze. Uważam, że kobiety ciągle za mało dbają o siebie, nie badają się i cały czas trzeba o tym mówić i cały czas trzeba pokazywać kobiety, które zachorowały w młodym wieku. I ruszamy za chwilę z dużą akcją, która będzie pokazywała młode kobiety, które w wieku 27-29 wykryły u siebie zmiany nowotworowe i już rozprawiły się z tym nowotworem. Natomiast po to będziemy to pokazywać, po to będziemy o tym mówić, żeby młode dziewczyny się badały, żeby uczyły się swojego ciała i żeby wiedziały, że z szybko wykryty rakiem można się szybko rozprawić i żyć szczęśliwie.
Fundacja
Fundacja MOŻESZ. No właśnie... możesz. Niektórzy mówią "możesz wszystko". A ja mówię: "możesz inaczej", "możesz wolniej", "możesz po swojemu". W fundacji MOŻESZ no właśnie nie o to chodzi, żeby zawsze można było wszystko. Czasami możesz sobie zaufać i możesz się wycofać, czasami możesz zrezygnować, czasami możesz odpuścić, czasami możesz inaczej. I to zależy, czego potrzebujesz. Tak naprawdę zależy mi na tym, żeby każdy przychodzący do nas miał tę możliwość porozmawiać z drugim człowiekiem, czuć się akceptowanym. Główne nasze dwie drogi to Marsz Różowej Wstążki, czyli profilaktyka, o której już powiedziałam, a z drugiej strony oswojenie niepełnosprawności. Nie wiem czy wiesz, że 70% osób z niepełnosprawnością to są osoby, które nabyły tę niepełnosprawność w trakcie swojego życia, czyli urodziły się pełnosprawne i nabyły tę niepełnosprawność. W związku z tym, kiedy ktoś nam coś odbiera, czy choroba, czy wypadek, czujemy duży dyskomfort. I często osoby wycofują się ze swojego życia, wycofują się z życia społecznego, często nie mogą już wykonywać swojego zawodu, w związku z tym czują się niepotrzebne, czują się z tym źle. W fundacji organizujemy taką przestrzeń, żeby te osoby mogły przyjść i odnaleźć się na nowo w życiu. I na tym bardzo mi zależy, żeby te osoby z jednej strony aktywizowały się społecznie, a z drugiej strony aktywizowały się zawodowo. Fundacja zatrudnia większość osób z niepełnosprawnościami i widzę jak dużo posiadanie pracy zmienia w życiu tych ludzi.
Dla kogo?
Dla kogo jest fundacja? Fundacja jest tak naprawdę dla każdego. Nie zamykamy się na osoby z niepełnosprawnościami. Nie zamykamy się na osoby po przejściach nowotworowych. Zapraszamy tutaj wszystkich. Robimy różnego rodzaju wydarzenia, spotkania z psychologami, ze specjalistami, z pisarzami, po to, żeby w taki naturalny sposób oswajać niepełnosprawność. Kiedy przychodzisz na spotkanie w różnych miejscach, zawsze osoba, która jest z białą laską, albo jest na wózku inwalidzkim, zawsze wywołuje sensację. Nie wiem czy to widzisz, czy to czujesz, ale tak jest. Ciągle tych osób w Polsce jest bardzo mało aktywnych społecznie. Jeżeli już ktoś jest, to zazwyczaj go znamy, bo przychodzi na wszystkie spotkania, bo jest właśnie aktywny. Do nas w fundacji przychodzą różne osoby, z różnymi niepełnosprawnościami. I tak się uśmiechnę. My wiemy jak zrobić, żeby im tutaj było dobrze, w sensie, żeby czuli się tutaj komfortowo, żeby nie czuli się naznaczeni. Ważne jest też to, żeby uświadomić sobie, że czasami tej niepełnosprawności nie widać. Są osoby z niepełnosprawnością, której po prostu nie widać, ale ta osoba w swojej głowie wie, że jej coś tam dolega. Czy są to czasami kwestie z cukrzycą, z cukrem czy z głową, różne są diagnozy chorobowe. I naprawdę te osoby mają ogromne trudności, żeby aktywizować się społecznie. Do nas przychodzą i czują się tu bezpiecznie. Czują się dobrze, wiedzą jak się poruszać. I kiedy do nas przyjdą osoby pełnosprawne, to po jakimś czasie zdarza się, że dostają informację, że jest to osoba z niepełnosprawnością od niej, od bezpośrednio zainteresowanej osoby. I wtedy jest takie "O wow! Przecież po tobie nie widać. Przecież nie wpadłabym na to, że jesteś osobą z niepełnosprawnością". To daje też tym osobom z niepełnosprawnością poczucie takiej normalności. że tak po prostu może być. Więc fundacja jest dla każdego, kto ma ochotę tu przyjść. Czy to jest senior, czy to jest rencista, czy to osoba z niepełnosprawnością, czy to jest mama z małym dzieckiem, naprawdę znajdziemy przestrzeń dla każdego.
Dlaczego?
Dlaczego fundacja? Ja myślę, że w moim DNA jest pomaganie innym i zawsze pomaganie było mi bliskie. I dla mnie zawsze było naturalne to, że ktoś potrzebuje pomocy, a ja się angażuję i to robię. Często organizowałam różnego rodzaju wsparcie i nie miałam takiej potrzeby, żeby to podpisywać, nazywać, mówić o tym. To po prostu robiłam. I tak też działo się przez wiele lat Marszu Różowej Wstążki. I kiedyś jedna z moich dobrych koleżanek powiedziała: "Wiesz co Asia, ale tam tak naprawdę to nie widać, że to ty robisz ten marsz. Bo są takie organizacje i takie organizacje, ale ciebie tam nie widać". A ja na to: "No wiesz co, nigdy na to nie patrzyłam w ten sposób". Ja wiedziałam, że to są moje dzieła, moje czyny. I sobie zaczęłam myśleć: "Dobrze. To jak to zrobić, żeby faktycznie było wiadomo, kto za tym stoi? Żeby nie było wątpliwości". I pojawiła się myśl o stowarzyszeniu, później pojawiła się myśl o fundacji. Dzisiaj jest fundacja MOŻESZ i wiem, że to jest moje. I to się dzieje na moich zasadach. Jest trochę szaleństwa, no bo ja też jestem szalona. Ja nie nadaję się do pracy za biurkiem. Nie nadaję się do tego, żeby siedzieć i przychodzić do jednego miejsca codziennie. Co jest bardzo ważne i też chciałabym, żeby to wybrzmiało. Fundacja nie ma żadnych stałych dotacji. Ja cały czas pracuję zawodowo, ja cały czas prowadzę swoją firmę, żeby fundacja mogła funkcjonować, więc tu można mnie spotkać, ale to nie znaczy, że ja jestem tu zawsze.
Dlaczego warto?
Dlaczego warto? Myślę, że jak już ktoś zaczął pomagać, to wie ile radości, satysfakcji płynie z pomagania. Ja jestem też w takim momencie, że ja pierwszy raz poprosiłam o pomoc. I wiecie... nie wiem czy prosiliście kiedyś o pomoc, ale poproszenie o pomoc tak zupełnie ludzi obcych, to jest bardzo trudne. To jest bardzo trudne, bo pokazujemy, że z czymś nie dajemy sobie rady. No i właśnie, czy to oznacza, że jestem słaba? Czy to oznacza, że jestem odważna i mam odwagę powiedzieć, że potrzebuję pomocy? I ja typuję to w tę drugą stronę. Mam odwagę powiedzieć, że potrzebuję pomocy i odkrywam się przed innymi. Teraz, co oni z tym zrobią, to już jest ich. Natomiast absolutnie nie mam wątpliwości, że pomaganie nie jest tylko w jedną stronę, bo kiedy ja pomagam, ja też coś dostaję. To jest czasami dobre słowo, to jest uśmiech, to jest czasami takie spojrzenie. Żadne pieniądze nie wynagrodzą nam tego spojrzenia, nie zastąpią tego spojrzenia. To jest zwyczajna wdzięczność. To jest bycie z drugim człowiekiem, bo czasami to nie o pieniądze chodzi, ale o czas, o uważność, o bycie, o ciepły posiłek. Czasami to są bardzo banalne rzeczy.
Przyszłość
Mam nadzieję, że przyszłość przed nami. Na pewno przyszłość przed nami. Najbliższy rok zapowiada się intensywnie. Jeszcze nie mogę dużo rzeczy powiedzieć, ale Marsz Różowej Wstążki na pewno. Współpraca z różnymi organizacjami na pewno. Klub Przyjaciół Fundacji MOŻESZ to też jest piękne. Zgłaszają się do nas różne firmy, organizacje i rozmawiamy o różnych rzeczach, które możemy robić razem. I to jest takie budujące, że nie jestem sama, że działania fundacji są zauważane i jesteśmy zapraszani do różnego rodzaju projektów. Na pewno "Obserwuj się". To jest pierwsza akcja, która została ogłoszona na naszych urodzinach 30 stycznia. Marsz Różowej Wstążki i programy, które będą się tutaj działy. Programy dla osób wykluczonych, osób, które mogą czuć się jako wykluczone. Cały czas piszemy projekty do marszałka województwa zachodniopomorskiego i do różnych innych organizacji. I to, co tu się będzie działo, na pewno będą warsztaty kreatywne, przestrzeń dla ludzi, którzy mają ochotę coś zmienić, albo poznać nowych ludzi, więc zapraszamy do fundacji.
Potrzeby
Potrzeby... Tak jak miałam przyjemność pokazać fundację. Dużo rzeczy jest tutaj "z drugiej ręki". Dużo rzeczy pozyskaliśmy od osób, które gdzieś tam zmieniały coś w swoim życiu i dały nam czy biurko, czy regał, czy krzesła, czy fotele, chociażby ten, na którym siedzę. Potrzeby... Chyba największą potrzebą, taką z czym się zmagam w tej chwili, to jest wymiana okien w fundacji. Bo niestety rachunki za gaz są kosmiczne. Ja wiedziałam, że będą wysokie, ale nie, że aż tak. I zwyczajnie, kiedy jest zima, to jest zimno. I niestety zimno jest też w środku, w fundacji. No i to jest nasza największa potrzeba. Zbieramy w tej chwili na wymianę okien. To są ogromne pieniądze. Nie jesteśmy w stanie tego tak po prostu wyczarować. Uruchomiliśmy zbiórkę na zrzutka.pl. Jest miło, bo w kilka dni mamy już 3 tysiące złotych. Potrzebujemy tych pieniędzy 16 tysięcy złotych. Za chwilę uruchomimy różnego rodzaju licytacje, tak jak to się robi w fundacjach, albo w różnych stowarzyszeniach. No i będziemy zbierać. Niektórzy się śmieją czy zdążę wymienić okna przed zakończeniem zimy. Nie wiem. Ważne, żebym zdążyła przed następną zimą, bo ta już tutaj, umówmy się, że kończy się, słońce świeci i za chwilę będzie wiosna. Ważne, żebyśmy o przyszłą zimę zadbali. Potrzebni są też wolontariusze. Jeżeli ktoś ma ochotę, potrzebę pomagania, może do nas się zgłosić, może powiedzieć jak ma ochotę pomagać i my możemy połączyć go z osobą potrzebującą. Czasami jest tak, że to są banalne rzeczy, na przykład osoba niewidoma jest uwięziona w swoim domu, bo jej opiekun, nie wiem, musiał wyjechać na turnus rehabilitacyjny, bo te osoby też potrzebują wsparcia. Asystent osoby niepełnosprawnej czasami to jest tak, że trzeba podać swoje ramię, albo swój łokieć, pojechać tramwajem na jakieś ćwiczenia, pójść na spacer. To nie są jakieś trudne rzeczy. To są rzeczy, które tak naprawdę każdy człowiek może zrobić, tylko musi chcieć. Albo jeżeli czuje taką potrzebę, to może zrobić, więc zapraszamy osoby, które mają trochę wolnego czasu, chcą się podzielić swoją pasją. Możemy zorganizować takie warsztaty w fundacji. Mamy dużą salę szkoleniową, na niej mogą się dziać różnego rodzaju wydarzenia, więc zwyczajnie zapraszamy. Możecie nas odwiedzić na Facebooku, na naszej stronie internetowej, odezwać się do nas, opowiedzieć jak możecie się podzielić sobą.
Dobro powraca?
Dobro powraca, ale nie z tego miejsca, z którego możemy oczekiwać. Chyba tak to powiem. Mam taką historię. Ja wiem, że to, co dajemy, to wraca. I nie mam co do tego wątpliwości. Mam taką historię, że kiedyś jedna z moich znajomych mówi mi: "Asia, to jest ściema, to nieprawda. Ja tam władowałam tyle pozytywnej energii. Nic od nich nie dostałam". Mówię: "Wiesz co, kochana, ale to nie jest tak. To nie wróci z tego miejsca, z którego ty oczekujesz". Chyba po miesiącu do mnie zadzwoniła i mówi: "Wiesz co, masz rację. Zepsuł mi się samochód w miejscu, w którym bywam często. W portfelu miałam pusto, czekałam na przelew. Wiedziałam, że jestem w takiej czarnej dziurze, że nic się nie wydarzy. Nagle pojawia się mężczyzna, mówi, że ma warsztat samochodowy i mnie odholuje, że mi pomoże. Mówię, że ja nie mam pieniędzy, a on mówi: ale spokojnie, kiedyś będzie pani miała. Zaproponował naprawę, umówiliśmy się i to jest naprawdę. Serio, tak się dzieje". Tak się dzieje. Dobro powraca i myślę, że warto wysyłać dobro i zwracać uwagę na dobro, bo to jest to, czego my często złego dzieje, a nie skupiamy się na tym, co dobrego się dzieje. W ogóle warto zaczynać dzień, albo rozmowę: "Co dobrego u ciebie?".
Szczecin
Szczecin... moje ukochane miasto. Ale gdy widzę hasło "Szczecin" to myślę sobie: "Magiczny Szczecin". Absolutnie magiczny Szczecin, magiczne kadry mojego męża. Przepiękne widoki, zapach czekolady, piękne zielone przestrzenie, w których można zresetować głowę.
Pani prezes "po godzinach"
Pani prezes po godzinach? Wiesz co... Pani prezes po godzinach. Niestety nie ma takiego momentu. Bo ja pracuję zawodowo, szkolę, uczę, doradzam, potem wpadam do fundacji i po godzinach jestem w fundacji. Na tę chwilę nie mogę powiedzieć, że jest coś takiego, w jaki sposób robię, realizuję swoją pasję. To, co uwielbiam, to są spacery, to jest jazda na rowerze, zwiedzanie świata, tego bliższego i tego dalszego. Uwielbiam, kiedy mój mąż mnie zabiera w jakąś podróż, w nieznane dla mnie. Jedziemy 50-70 kilometrów od Szczecina i mi pokazuje jakieś ruiny pałacu, albo coś takiego. Wtedy przenoszę się do zupełnie innego świata. Wyobrażam sobie jak to kiedyś wyglądało. Uwielbiam takie wycieczki-niespodzianki, czyli odkrywanie świata.
"Chciałabym jeszcze dodać..."
Chciałabym jeszcze dodać, że możesz pomagać tam, gdzie jesteś. Niezależnie, gdzie jesteś, możesz być czujnym, możesz obserwować i być uważnym na potrzeby twojego otoczenia. I czasami ta pomoc to jest podanie ręki, tak jak powiedziałam, zapytanie "w czym mogę ci pomóc?", albo "jak mogę ci pomóc?". Czasami to jest po prostu uśmiech. To to... I chciałabym dodać: "wyostrzaj zmysły na dobro". To jest naprawdę ważne. Skupiaj się na tym, co dobrego dzieje się u ciebie, wokół ciebie. Ktoś może powiedzieć: "ona nosi różowe okulary". Tak, noszę różowe okulary, ale wiem też, że dobrze jest wyostrzać zmysły na dobro.
I na koniec...
To co, moi drodzy? Wszystkiego dobrego życzę. Cieszę się, że mieliście chwilę czasu i obejrzeliście ten nasz wywiad, te kilka słów ode mnie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników "Super Expressu".