Rzucam hasło: Bartosz Ostałowski
To prawdziwy wulkan pozytywnej energii. Mimo ogromnych przeciwności losu nie zrezygnował ze swojej największej pasji i odnosi wielkie sukcesy. Jest jedynym na świecie profesjonalnym kierowcą sportowym, który prowadzi samochód stopą. Pobił również rekord Guinessa! Gościem najnowszego odcinka cyklu "Rzucam hasło" jest Bartosz Ostałowski.
Rzucam hasło: Bartosz Ostałowski
Po wypadku komunikacyjnym, w którym stracił obie ręce, nie poddał się, nie zrezygnował ze swojej największej pasji, jaką jest motoryzacja i sport z nią związany. Zdobył międzynarodową licencję wyścigową FIA. W sezonie 2019 wywalczył tytuł Driftowego Wicemistrza Polski. W 2022 roku ustanowił nowy Rekord Guinnessa w najszybszym drifcie w samochodzie prowadzonym stopą. Jako pierwszy Polak w historii, wystąpił w najpopularniejszym programie motoryzacyjnym na świecie "The Grand Tour" prowadzonym przez legendarną trójkę z "Top Gear". W marcu 2023 roku Bartosz Ostałowski poprowadził wykład motywacyjny w Wyższej Szkole Bankowej w Szczecinie, która obecnie nosi nazwę Uniwersytet WSB Merito.
Podczas swojej wizyty w Szczecinie Bartosz Ostałowski spotkał się z redakcją "Super Expressu", by odpowiedzieć na kilka pytań. Jak spełniać swoje marzenia i realizować swoje pasje, mimo przeciwności losu? Czy "niemożliwe nie istnieje"? Tego dowiecie się w najnowszym odcinku cyklu "Rzucam hasło".
Mandaty za szybką jazdę
Mandaty za szybką jazdę, tak? No jakieś delikatne w mojej już chyba szesnastoletniej karierze kierowcy się zdarzyły. Ale zazwyczaj takie właśnie spotkania bardzo miło wspominam, bo wbrew pozorom właśnie najczęściej nasi stróżowie prawa też są zainspirowani całą historią. I nawet jak jakiś tam delikatny mandacik wlepią, to spotkanie kończy się bardzo miło. Natomiast chyba... Chyba miałem teraz taki okres dość długi, że prawie cztery lata nie miałem żadnego mandatu. Teraz niedawno chyba taki jeden gdzieś tam, za jakieś tam delikatne przekroczenie się pojawił. Ale rzeczywiście chyba wraz z zmianą samochodu na hybrydowy już coraz spokojniej jeżdżę.
Motorsport
No tak, motorsport to ogromna pasja od zawsze. Od zawsze. W zasadzie odkąd byłem dzieckiem i chodziłem na rajdy i widziałem właśnie kierowców ubranych w kombinezony, jakieś tam hostesy. Właśnie te ekipy, które się krzątały, te kolorowe auta. Zwłaszcza właśnie lata dziewięćdziesiąte, kiedy to był najlepszy okres chyba dla rajdów. No to to było coś, co mnie przyprawiało o gęsią skórkę i marzyłem, żebym kiedyś też tam stanął właśnie na odcinku i zaczął jeździć. No i rzeczywiście to było takie trochę właśnie w moim życiu, że takie spełnienie olbrzymiego marzenia. Pamiętam pierwszy raz jak pojawiłem się na torze, to sobie tak siadłem na tym torze, dotknąłem asfaltu i pomyślałem, jutro tu będę jechał, nareszcie, to się wydarzyło. I to było bardzo, bardzo, bardzo też dobre, bo zobaczyłem, że ta historia mnie nie ogranicza, że tak naprawdę mogę w inny sposób dojść do tego celu, który sobie założyłem. No i motorsport to też na pewno adrenalina, też na pewno gdzieś tam walczenie z jakimiś swoimi słabościami, właśnie ze stresem na zawodach, ze skupieniem się podczas wyścigu, z jakąś rywalizacją z innymi zawodnikami, którzy też nie ułatwiają, więc też na pewno trochę musiałem zmienić swój charakter, więc taka szkoła życia też.
Rekord Guinessa
Rekord Guinnessa, no to jest rzeczywiście coś, co gdzieś wścigając się i jeżdżąc jako zawodnik już Byłem na takim etapie, że ktoś mógł powiedzieć, no to Bartek już wszystko osiągnął, już jeździ, ściga się, jest kierowcą, on już nic więcej nie zrobi, tak? No ja wtedy pomyślałem sobie, jak to? Ja nic więcej nie zrobię? Zaraz zobaczycie. No i właśnie powstał pomysł na rekord Guinnessa, a tak naprawdę też trochę po to, żeby spełnić moje sportowe ambicje, ale też żeby właśnie udowodnić, że da się zrobić jeszcze więcej i że to jeszcze nie jest koniec. Więc rekord był dużym wyzwaniem, ponieważ musieliśmy, nie chciałem, żeby to był jakikolwiek rekord, nie wiem, 100 na godzinę, bo to nie jest prędkość, która robi wrażenie. Natomiast chciałem też pobić rekord Polski, który był dotychczas ustanowiony, no i to zrobiłem, więc połączenie też tych wszystkich wytycznych, żeby spełnić ten rekord wedle wytycznych właśnie Biura Rekordów Guinnessa, to było też duże wyzwanie sportowe, bo często kierowcy mówią o prędkości jazdy w drifcie, o punkcie inicjacji, czyli z jaką prędkością ktoś wszedł w poślizg. A tak naprawdę Guinness mówi, że to nie jest prędkość wejścia w poślizg, tylko prędkość przejazdu przez 50-metrową strefę pomiarową i z określonym kątem. Więc nie wystarczy się ślizgać jakkolwiek, tylko musi być minimum 30 stopni, no i nagle, jeżeli się okazuje, że już przed tą strefą trzeba driftować, później trzeba przejechać minimum takim kątem, to już się robi dosyć duże wyzwanie. No i rzeczywiście stąd też prędkość inicjacji 277, a rekord 231, czyli ta średnia przejazdu przez strefę.
Polscy kierowcy
Myślę, że coraz lepsi, tak trochę optymistycznie zacznę. Na pewno wraz z poprawianiem się infrastruktury dróg w Polsce też ci kierowcy trochę zaczynają za tym podążać. I też już chyba coraz mniej jest takich sytuacji, że wszyscy się pchają wszędzie. Myślę, że obserwujemy to wraz z pojawieniem się dróg ekspresowych, kiedy są te pasy do wjazdu, do włączania się do ruchu. No to już przyzwyczailiśmy się do tego, już się tak nie wpychamy. W zeszłym roku chyba, czy tam dwa lata temu już nie pamiętam, ta jazda na zamek weszła już do przepisów, więc też te różne przepychańki drogowe zostały unormowane, więc stajemy się coraz lepsi. A tak naprawdę chyba też coraz bardziej myślimy o tym swoim bezpieczeństwie i już nie śpieszymy się za wszelką cenę, żeby jak najszybciej dojechać do tego celu, ale żeby właśnie przejechać go bezpiecznie i komfortowo. Myślę, że na to już stawia polskich kierowców.
Malarstwo
No tak, malarstwo to jest coś, co zawsze gdzieś we mnie było, coś co właśnie myślałem, że straciłem, bo nie sądziłem, że można w ogóle malować inaczej niż malować ręką. Natomiast szybko się okazało, że nauczyłem się całkiem dobrze, jak mówią moi fani, podpisywać, a później malować. I rzeczywiście to jest też, powiedzmy, zupełnie inna pasja, bo nijak się ma do motorsportu. Natomiast fajnie się wpisuje, kiedy właśnie kończy się sezon, zaczyna się zima. Zawsze staram się znaleźć trochę czasu na malarstwo i też to mi daje satysfakcję, że ktoś później taki obraz na przykład kupuje, wiesza u siebie i mu przypomina, że właśnie nie wiem, albo go inspiruje, albo może się pochwali. Zobaczcie, mam obraz od gościa, który namalował go stopą i to też mnie cieszy.
Bariery
No właśnie, myślę, że pewnym przełamaniem barier był też ten rekord Guinnessa. To była bariera prędkości, ale też to był właśnie taki przykład, myślę, dla wielu osób, które gdzieś tam mają te swoje bariery codzienne, mniejsze, że da się, że warto spróbować. Tak jak dzisiaj mówiłem na wykładzie tutaj w Wyższej Szkole Bankowej, że czasami zakładamy, że coś się nie da, że gdzieś jest ta nasza bariera, a jak spróbujemy to robić, to nagle okaże się, że ktoś nam pomoże trochę, może uda się stworzyć jakieś urządzenie, które nam pomoże i nagle jesteśmy w stanie to robić i to można odnieść do wszystkiego. Ktoś myśli, że z daną dysfunkcją nie może znaleźć pracy albo nie może uprawiać jakiegoś sportu i zakłada, że to nie jest dla niego, a może się okazać, że w jakiejś firmie czekają na taką osobę i chętnie by dostosowali stanowisko, więc myślę, że warto próbować, tak jak mówiłem, troszkę zaryzykować, to nas nic nie kosztuje, a efekty mogą nas zaskoczyć.
Niemożliwe nie istnieje?
Myślę, że można tak powiedzieć. Oczywiście, że można powiedzieć z jednej strony, jeżeli coś jest niemożliwe, to jest niemożliwe, tak, ale np. jeżeli spojrzymy na mój przykład, no to jeszcze, nie wiem, 10 lat temu nie byłoby możliwe to, żebym prowadził samochód w drifcie, ponieważ nie było tak dobrych skrzyni automatycznych, które za mnie mogły zmieniać biegi teraz bardzo szybko i tak dalej, wytrzymywać duże moce, a teraz jest to możliwe, więc, no, teoretycznie można powiedzieć, że niemożliwe nie istnieje. No i myślę, że chyba w moim przypadku akurat to jest trafione hasło, no bo wiele rzeczy wydarzyło się, które wydawało się są niemożliwe w moim przypadku, czyli powrót do profesjonalnego motorsportu. Nawet nie miałem wzoru w postaci innego kierowcy, który przede mną coś takiego by robił. Więc to było zupełnie wymyślenie czegoś z sufitu i spróbowanie, żeby to się zmaterializowało, więc na tę chwilę było to niemożliwe, ale się wydarzyło, więc można powiedzieć, że niemożliwe nie istnieje i na pewno takie myślenie pomaga realizować duże projekty.
Szczecin
Mało zobaczyłem Szczecina, bo dojeżdżaliśmy od strony autostrady i tak szczerze mówiąc jeszcze się nie rozejrzałem, ale kiedyś chyba przejeżdżałem gdzieś jadąc z Gdańska albo z Gdyni. No i generalnie mogę powiedzieć, że fajne takie urokliwe miasteczko.
Kraków
Ja mieszkam pod Krakowem, bo właśnie nie chcę spędzać czasu w korkach, chociaż właśnie Kraków jest taki, że z jednej strony tracimy w nim dużo czasu, z drugiej strony dużo oferuje, bo jest dużo turystów, dużo ludzi można poznać i właśnie za każdym razem gdzieś sobie myślę, że mieszkam blisko, a nie spędzam tam dużo czasu i jestem właśnie taki trochę rozdarty pomiędzy byciem w Krakowie a niebyciem, ale na pewno fajne miasto, na pewno tam jest taki niepowtarzalny klimat i ze względu na turystów, na dużo studentów w Krakowie się czuje, że wszystko można robić, nieważne jak się człowiek ubierze, jak będzie wyglądał albo co będzie robił, to jest tyle różnych ludzi, że i tak się zmiesza. w tłum i to daje taką swobodę w tym Krakowie.
Rajdowiec "po godzinach"
Po godzinach biega z Dinem na spacery i to jest rzeczywiście taka, można powiedzieć, mała pasja poza malarstwem i sportem, bo pies mi zajmuje dużo czasu. Nawet czasami więcej niż bym chciał, bo naprawdę to tak trzy godziny wypadałoby mu dziennie poświęcić, ale no bardzo go lubię i spędzamy sobie fajnie czas i do tego mnie motywuje, że nieważne czy jest deszcz, czy jest śnieg, to trzeba wyjść i ten trening zrobić, więc to jest akurat dobre. Natomiast ogólnie to właśnie lubię aktywnie spędzać czas, ale też lubię czasami jak jest taki dzień, jak mówiłem, że jest słabe ciśnienie, po prostu włączyć sobie dobry film i po prostu się zrelaksować.
"Dodałbym jeszcze..."
Dodałbym jeszcze na pewno to, żeby nie odpuszczać, żeby nie rezygnować z jakichś tam marzeń, kosztem takiej rutyny codziennej. Żeby starać się znaleźć jednak tą rzecz w życiu, którą lubimy robić po prostu i zacząć ją robić bez presji, bez jakiegoś narzucania sobie, że nie wiadomo co muszę osiągnąć, tylko dać sobie czas na to i zobaczyć dokąd nas to zaprowadzi, tak po prostu na luzie. I ja tak robiłem. Trochę dlatego, że byłem gdzieś tam przytłoczone taką wizją, że każda jedna rzecz, która się podejmuje, to już i tak jest w ogóle mega dużo i jak to się uda, to będzie cud. A później okazało się, że dana rzecz się wydarzyła i zabierałem się za następną, ale przez to nie wywierałem sobie presji, że muszę to zrobić, bo jak się nie uda, to będzie katastrofa, tylko dla mnie każda jedna rzecz była jakimś takim odkryciem. I przez to chyba, że miałem tę swobodę i dawałem sobie czas, to przychodziło tak naturalnie.
... i na koniec
Pozdrawiam czytelników "Super Expressu". Pamiętajcie, że warto walczyć o swoje marzenia, warto walczyć o swoje cele. Zapraszam na moje zawody, zapraszam na moje social media, żebyście się przekonali, że można prowadzić samochód bez rąk i to całkiem dobrze. Pozdrawiam, Bartosz Ostałowski.