Zadawał Natalii ciosy bez opamiętania, później sam się okaleczył. Wszystko wydarzyło się na oczach ich kilkuletniego synka, w biały dzień. Proces Mateusza N., który dokonał potwornego czynu przed budynkiem świnoujskiej prokuratury, zbliża się do końca, jednak na jego finał i wyrok dla zabójcy będzie trzeba jeszcze poczekać co najmniej kilka miesięcy.
Dramat, który rozegrał się we wtorek, 17 maja, przed budynkiem Prokuratury Rejonowej w Świnoujściu, wstrząsnął całą Polską. W biały dzień, na oczach wielu osób, w tym kilkuletniego dziecka, mężczyzna zabił jego matkę. Około godz. 15:00 Natalia S. przyjechała rowerem pod budynek prokuratury przy ulicy Słowackiego. Miała być przesłuchiwana w sprawie toczącego się postępowania dotyczącego relacji między nią i jej byłym konkubentem Mateuszem N. Mężczyzna niespodziewanie pojawił się w miejscu, w którym była kobieta, rzucił się na nią z nożem i zadawał ciosy bez opamiętania, a później próbował podciąć sobie nadgarstek lewej ręki. Pomimo reanimacji, ranna kobieta zmarła. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu. Natalia N. osierociła dwójkę dzieci.
Wcześniej Mateusz N. miał też psychicznie i fizycznie znęcać się nad Natalią S. i jej córką, a nawet grozić im śmiercią. Będąc pod wpływem środków odurzających wszczynał awantury, niszczył przedmioty w domu, groził podpaleniem mieszkania swojej byłej partnerki. Miał również przejąć telefon Natalii S. i ujawnić jego zawartość.
Mateusz N. przyznał się do zabójstwa, jednak nie czuje się winny. Nie przyznał się do innych zarzucanych mu czynów.