- W idealnym świecie, wejście na plac budowy i rozpoczęcie prac ziemnych oznaczałoby usunięcie starych sieci i zbudowanie od podstaw nowych na podstawie map i dokumentacji, które uwzględniałyby cały zakres tego, co w ziemi się znajduje - mówi Piotr Zieliński ze spółki Szczecińskie Inwestycje Miejskie. - Niestety świat nie jest idealny i większe i mniejsze kolizje sieciowe, są szarą codziennością budowlańców realizujących inwestycje drogowe. Zwłaszcza te, które są prowadzone w gęstej, miejskiej zabudowie. Podkłady mapowe na podstawie, których sporządzane są projekty, nie zawsze uwzględniają zmiany, które zaszły w infrastrukturze wiele lat temu. To efekt zaniedbań, które miały miejsce w dużej mierze w latach powojennych ubiegłego wieku.