Jak się okazało, był to żółw czerwonolicy, który nie występuje naturalnie w naszej szerokości geograficznej. Wszystko wskazuje na to, że komuś uciekł, albo znudził się właścicielowi, który następnie wypuścił go na wolność.
- Nie wiedziałem, że jest to gatunek inwazyjny, myślałem, że to nasz żółw pod ścisłą ochroną i wypuściłem go do wody - dodaje pan Mirosław. - Gdybym wiedział, zrobiłbym inaczej.