W tym czasie w domu była również mama Bartka i Piotrka, która własnymi siłami próbowała ugasić ogień.
- Podczas pożaru bardzo spanikowałam - mówi "Super Expressowi" Marlena Matysek. - Wyobraziłam sobie sytuacje najgorszą, że nie będziemy mieli gdzie wrócić. Próbowałam własnymi siłami ugasić ogień, który pojawił się w kotłowni, ale emocje wzięły górę.